Handel danymi lokalizacyjnymi
Wszyscy producenci i dostawcy oprogramowania gromadzą dane lokalizacyjne użytkowników dzięki zainstalowanym (na smartfonach, laptopach, tabletach itp.) programom.
Oczywiście my jako biuro detektywistyczne twierdzimy, że te ,,firmy” nie mając zamiaru pytać użytkowników o zgodę na ten nielegalny proceder.
Uzyskane nielegalnie dane to prawdziwe eldorado finansowe, z którego korzystają:
-reklamodawcy,
-instytucje finansowe,
-służby,
-hakerzy,
-korporacje,
-itp.
Detektyw współpracujący ze swoimi odpowiednikami w różnych częściach globu ponad podziałami twierdzi, że informacje o lokalizacji użytkowników otrzymują firmy i korporacje, w co najmniej 70 sektorach:
-obrotu danymi,
-analityki,
-marketingu,
-służb,
-wojska,
-korporacji,
-itp.
na całej planecie.
Oprócz tego dane mówią, że kilka sektorów w pojedynczym zrozumieniu sektora, chwali się tym, że śledzi nawet połowę aktywnych urządzeń mobilnych w Stanach Zjednoczonych, Europie, niektórych częściach Azji.
Korporacja zbiera dane przez aplikacje o swoich użytkownikach, a one są bardzo szczegółowe.
Dane gromadzą informacje o:
-podróży,
-pokonywanej trasie,
-pobycie w określonych miejscach
Z dokładnością do kilku metrów, nawet wewnątrz budynków.
Poniekąd się zdziwicie, ale w wielu przypadkach baza danych jest aktualizowana nawet 10-15 tys. razy na dobę.
Co odpowiadają firmy i korporacje na te zarzuty?
Handel danymi lokalizacyjnymi
Wielkie korporacje z lekceważeniem do naszej inteligencji.
Każda korporacja odpowiada i twierdzi, że jest zainteresowana naszymi przyzwyczajeniami i wzorcami zachowania, a nie samymi danymi o lokalizacji, które mogą posłużyć do ustalenia prawdziwej tożsamości użytkownika.
Oczywiście korporacja twierdzi, że dane z aplikacji nie są powiązane z konkretnym imieniem i nazwiskiem czy numerem telefonu, ale unikalnym identyfikatorem.
Oprócz tego uważają, że jeśli użytkownik wyraził wcześniej zgodę na gromadzenie danych lokalizacyjnych, czy to jest to uczciwe?.
Czy to nie jest trochę kpina z nas samych?
Zauważmy, że prośby o udostępnienie lokalizacji, które użytkownicy otrzymują od swoich aplikacji na swoich urządzeniach, często wprowadzają ich w błąd.
Ponieważ aplikacje nie informują o możliwości udostępniania danych lub ich sprzedaży.
Poniekąd informują o zachowaniu poufności, ale to nie jest realizowane w rzeczywistości.
Często informacja jest podawana niezrozumiałym językiem w wiadomym celu, czyli zwodzenia użytkownika.
Czyli handel naszymi danymi lokalizacyjnymi
Wartość rynku danymi jest przeogromna, bo liczona w miliardy dolarów.
Bo jeśli kupujący ma informacje o:
-miejscu,
-zdrowiu,
-biznesie,
-ubezpieczeniach,
-wierze,
-wysokości konta,
-itp.
Dlatego jest w stanie czasem dużo zapłacić, bo wiedza to kontrola i pieniądze.
Dowodem mogą być dane, z których wynika, że praktycznie wszystkie aplikacje łącznie z szyfrującymi mają wbudowany kod śledzenia.
Też, to dotyczy szyfrowanych komunikatorów.
Również 98% aplikacji ze sklepu Google Play ma skrypty śledzące użytkowników.
Więc jak wygląda na tym tle nasza świadomość
Handel danymi lokalizacyjnymi
Oczywiście bardzo słabo.
Ponieważ, ci, co pracują, jako kontrolerzy nad pobieraniem danych śledzących twierdzą, że większość osób nie czyta akceptowanych umów albo nie jest w stanie zrozumieć zawartego w nich języka prawniczego.
Nie mówiąc już o wymuszeniach typowo programowych, które jeśli chcesz, coś użyć to musisz wyrazić zgodę na wszystko, bo inaczej będą same problemy w użytkowaniu lub niepełnym uzyskiwaniu informacji.
Poniekąd większość osób nie ma pojęcia o prawdziwym procederze pozyskiwania i handlu informacjami.
Zauważmy, że odpowiedzialność prawna i finansowa spoczywa na firmach pozyskujących dane.
Jest, Ale!!! Niestety to są korporacje i one niespecjalnie się przejmują prawem!!!
A rynek jest przeogromny i bogaty, więc każdego można skorumpować, przynajmniej dają tak do zrozumienia swoimi czynami te korporacje, no, chyba że źle odczytujemy te wszystkie działania, co oczywiście jest możliwe.
Również twierdzą, że dbają o poprawę bezpieczeństwa danych, ale jest to trudne w realizacji.
Więc, po co je zbierać i robić sobie tyle problemów, zadaje pytanie detektyw?
No, chyba że jednak dobrze odczytujemy intencje i czyny!!!
Więc czy prawo tak naprawdę ogranicza wykorzystywanie danych?
Nawet jeśli są ustawy i systemy typu RODO, to jest tylko iluzja do kontroli, ale mas nie handlarzy.
Prawo służy tylko elitom do represji małych podmiotów w celu ich właściwego ułożenia pod wielkich, czyli pod kątem posłusznego niewolnika. Użytkownik nie zauważa tego!!! i nie rozumie, a to już inna sprawa? Dużo się robi w kierunku zwodzenia, nawet pracują całe systemy potwierdzające słuszność pewnych założeń.
Ogólnie trzeba rozumieć całość tej maszyny, żeby to widzieć, ale trudno oczekiwać tego zrozumienia od przeciętnego użytkownika i to się mści na nim, bo jest dojony ze wszystkich stron.
A utrata danych, co robimy, kiedy, ile, czego mamy itp. lub innych intymnych czynności, co może rodzić sporą pokusę do ich posiadania. Rynek sowicie sprzedającego takie dane wynagradza.
Zresztą rynek śledzenia znamy i widzimy, że odpowiednie służby go pomijają.
Natomiast wadliwość zabezpieczeń jest specjalnie przygotowana i dedykowana do każdych urządzeń z osobna. Mam tu na myśli również przemyślaną formę umów i zgody dotyczące prywatności na urządzeniu.
Uważajcie!!!!
Handel danymi lokalizacyjnymi
Obecny system powszechnej inwazji na prywatność użytkowników opiera się na fikcji prawnej zakładającej, że konsument przed zaakceptowaniem umowy przeczytają ją, a co najważniejsze zrozumie treść całego dokumentu.
A w rzeczywistości jednak wiele osób nie rozumie, w jaki sposób ich dane są wykorzystywane oraz nie ma możliwości wyboru pomiędzy wyrażeniem zgody na przekazywanie swoich danych (lub nie) a możliwością skorzystania z konkretnej usługi.
Bardzo często jest tak, że wyrażenie zgody jest uzależnione od faktu działania całej aplikacji.
Oczywiście, takim podstawowym przykładem skuteczności handlu danymi są reklamy ukierunkowane na konkretnego odbiorcę, nie byłoby to możliwe bez nielegalnego pozyskania informacji bezpośrednio od użytkowników, za pośrednictwem różnych manipulacji.
No i co robić z takową świadomością?
Handel danymi lokalizacyjnymi
Biuro Detektywistyczne Różycki
radzi się zastanowić i pomyśleć.
Czy my, jako użytkownicy potrzebujemy na swoich urządzeniach tyle aplikacji?
Przecież większość z nich to po prostu zawartość strony internetowej pod inną nazwą aplikacji, która zbiera wiele informacji o nas.
Poniekąd będzie bardziej bezpiecznie korzystać ze zwykłej strony internetowej.
Nie reagujmy, jeśli aplikacje żądają uprawnień zbyt dużych, ale w rzeczywistości akurat to ma niewielkie znaczenie w pozyskiwaniu danych, ale przy utracie danych ma znaczenie prawne.
Prawie zawsze nasze urządzenie wysyła samoczynnie dane dotyczące naszej lokalizacji, a nie tylko podczas korzystania z programu.
Oczywiście mamy prawo wnieść do każdej z firm dysponującej naszymi danymi o pełen ich wykaz oraz zażądać usunięcia zgromadzonych na nasz temat informacji.
Czy rzeczywiście będzie nasz wniosek respektowany, to już nie mamy na to żadnego wpływu?
Poprawka!
Poniekąd w formie zapisowej prawnej tak.
Oprócz tego, komu się chce walczyć z tysiącami firm?????
Powiem wam taką ciekawostkę!!!!
Niektórzy detektywi z naszego biura detektywistycznego mając właściwą świadomość, przecieku danych nawet nie stosują szyfrowanych komunikatorów, bo zwyczajnie uznają je za niebezpieczne.
Poniekąd należy to rozumieć w kontekście do wartości przeciwnika i potrzeb sprawy!!!.
Oczywiście jesteśmy w stanie doradzić jak się zachować, żeby ten proceder nielegalnego pozyskiwania danych obejść lub żeby był nieskuteczny.
Oprócz tego jest duże, ALE!!!
Zleceniodawca musi wykazać się zrozumieniem i zastosować do naszych propozycji realizując je w życiu osobistym.
Handel danymi lokalizacyjnymi
Ten i inne teksty piszę i zamieszczam na swojej stronie internetowej:
http: //detektywmalopolska.pl/
w zakładce BLOG.